Na 14 lutego tego roku czekałam jak nigdy dotąd! I to wcale nie z powodu Walentynek 😊
Tego dnia miała miejsce premiera nowego menu w Nuts & Berries, restauracji znajdującej się w Posnania, która – co ważne! nie należy już do „Weranda Family” przez co postanowiła serwować całkiem inną jakość jedzenia.
Jak nowy koncept, nowa jakość – nowe menu, to oczywiście za tym stoi także nowy Szef Kuchni.
Tutaj rolę tą objął Paweł Piechniak-Buczkowski, znany wcześniej z restauracji „Papierówka”
Ja jako fanka talentu kulinarnego Pawła odliczałam dni, aż będę mogła na nowo rozkoszować się daniami spod Jego ręki.
Od teraz więc w Nuts & Berries możemy raczyć się kuchnią polską z domieszkami europejskiej wraz ze zmieniającymi się sezonowo akcentami.
Ładnie przystrojony stół, jak widać tutaj wszystko jest gustownie dopracowane 🙂
A co tego wieczoru zjadłam? Otóż z przystawek spróbowałam:
„Pyra z gzikiem / krem z ziemniaka /szczypiorek”
Kto mnie obserwuje, ten wie, że ta „rura” mnie kręci od samego początku.
W Papierówce pojawiałam się niczym uzależniona, by ją zjeść. Jak dobrze, że Paweł wprowadził ją także to tego menu.
Ja nazwałam to danie „elegancka pyra z gzikiem”
Jest to aksamitny, gęsty krem z pyry , na którym leży złocista chrupiąca „rurka” też z pyry, wypełniona gzikiem , plus szczypiorek.
Ta „rurka” jest wykonana w bardzo pracochłonny i misterny sposób (szacun Paweł za cierpliwość ) nie zdradzę szczegółów, po prostu idźcie, zamówcie i się rozkoszujcie… Ja jedząc to danie unosiłam się z zachwytu nad ziemią… MOŻNA SIĘ UZALEŻNIĆ! (na talerzu jest specjalnie zdublowana rura – dla mnie, czyli uzależnionej 😊 )
„Pierogi z polikami wołowymi / kwas chlebowy / brukiew”
O idealnych pierogach decyduje ciasto, drugim ważnym elementem jest wypełnienie. Tutaj wszystko było tak, jak trzeba. Ciasto cienkie i delikatne, a w nim bardzo dobrze przyprawiony farsz i co ważne – jest go tam w godnej ilości. No i sam fakt, że jest zrobiony z policzków wołowych – coś wspaniałego. Są podawane z wyrazistym aromatycznym gęstym sosem (zredukowany wywar po policzkach i kwas chlebowy) i wykończone drobno pokrojoną brukwią z masłem. Podsumowując: „ŚLINOTOK MUROWANY”
„Tapas – selekcja serów / salami picante / hummus / konfitura z suszonych moreli / olej pietruszkowy / orzechy / pieczywo”
Trzy rodzaje sera od Burych Misiów, kremowy i gęsty hummus własnej produkcji, jak i pyszna konfitura z suszonych moreli, do tego pieczywo, które można maczać w oliwie pietruszkowej, no i plasterki pikantnej salami. (To idealny zestaw do wina, a jest dostępne w restauracji z takich krajów, jak: Hiszpania, Włochy, Niemcy, Francja, Chille czy Argentyna.)
Na danie główne zjadłam:
„Kaczka / kasza jaglana / brukselka / chrzan / sos z suszonej moreli”
Idealnie przygotowana pierś z kaczki, z chrupiącą skórką. Mięso było soczyste, miękkie, delikatne, wspaniałe! Zapiekana polenta z kaszy jaglanej to oryginalny sposób na jej zaserwowanie, do tego w danie zostało wkomponowane puree z brukwi – cenię w Pawła kuchni to, że wplata w nią zapomniane warzywa. Bardzo fajnie też zagrał tutaj świeżo starty chrzan na finezyjnie ułożonych listkach brukselki, dał nie małego kopa aromatem i smakiem, co lubię 😊 Sos z suszonej moreli to następne doskonałe smaczne posunięcie, co potwierdza, że danie było dograne smakowo jak i ładnie się prezentowało.
Desery:
„Ptyś / krem czekoladowy / wiśnia / orzech laskowy”
Ptyś z chrupiącą skorupką tzw. choux au craquelin z przepysznym lekkim czekoladowym kremem na bazie mascarpone. Idealnie chrupiącym dodatkiem jako kontra do puszystego kremu były kawałki orzechów laskowych, a kwaśny wiśniowy akcent podbił cały smak. TO PTYŚ GRZECHU WARTY!!!
„Pudding chlebowy / sos angielski / coulis z owoców leśnych”
Pudding zaś, to coś, co już także wcześniej miałam okazję spróbować, parę dni przed premierą menu i po pierwszym kęsie odpłynęłam…. Tak oryginalnego deseru dawno nie jadłam.
Zrobiony jest z chleba żytniego, sam w sobie nie jest za słodki, lekkiej słodyczy za to dodają mu rodzynki, które równoważy kwaskowata żurawina. Centralnie pod „babeczką” skrywa się przepyszny coulis z owoców leśnych, a wszystko to podlane jest przemegapysznym słodkim pachnącym wanilią sosem angielskim. TAK SMAKUJE NIEBO!!!
„Ciasto dnia” – tym razem był to sernik z białą czekoladą i truskawkami na czekoladowym spodzie. Takie ciacho, w sam raz na walentynkowe klimaty, do tego nie kawa, a prosecco i jest romantico 😊
Wszystkie desery to mega petarda. Tutaj swój wkład ma Basia Przydróżna, która „umie w słodkie”
Oczywiście mam zamiar powrócić na resztę dań z menu, ponieważ znajdują się w nim m.in. takie kuszące propozycje jak np. szponder wołowy, schabowy, kurczak kukurydziany, polędwica z dorsza, bulion z suszonych grzybów z wkładką z ogonów wołowych , sałatka z wątróbką i inne wspaniałości.
Teraz w N&B to całkiem inna kuchnia. Inna jakość. Idzie nowe. Zmienia się klimat 😉 – w galerii handlowej w Posnania można już zjeść godnie w spokojnym otoczeniu, z dala od shoppingowego zgiełku.
Do tego dochodzi wspaniała atmosfera, miła obsługa oraz pogodny i zawsze uśmiechnięty manager restauracji Mateusz Bręk, a to wszystko przekłada się też na to, że chce się tam wracać.
Dziękuję za ten wyjątkowy walentynkowo-singlowy wieczór 😊
Jeszcze dodatkowo chciałam nadmienić o tym, że:
Okazuje się, że wiele osób nie ma pojęcia, że w Posnanii między innymi oprócz food court’u, który karmi ludzi na II piętrze, na samym dole w specjalnym pasażu (wejście od al. Jana Pawła II) są restauracje.
Np. oprócz Nuts & Berries jest miejscówka dla lubiących azjatyckie klimaty czyli Hana Sushi, która nie tylko ma pyszne rolki, ale i kuchnię ciepłą.
A jeżeli, pójdziecie tam w grupie osób, z której część ma ochotę na coś z menu Nuts & Berries, a część z Hana Sushi, to nie ma problemu by sobie zamówić jedzenie z tych dwóch punktów do jednego stolika, bowiem ze sobą sąsiadują i jak najbardziej są „frontem” do klienta. Czyż to nie jest wspaniałe podejście?
To nie tylko rewelacyjna miejscówka na dobre jakościowo posilenie się po, lub w trakcie zakupów, ale warto też wybrać się tak po prostu.
A jeżeli chodzi o zmotoryzowanych (ja do nich należę, dlatego o tym wspominam 😉 ), to czyż nie jest wspaniałe to, że nie trzeba wjeżdżać do centrum Poznania z obawą, że nie znajdzie się miejsca do zaparkowania?
Za niedługo przyjdzie wiosna, zostaną uruchomione ogródki, będzie jeszcze przyjemniej 😊