Wyremontowany Święty Marcin wraca do życia i kusi nowymi gastro miejscówkami. Postarałam się je odwiedzić zaraz po otwarciu. Dzisiaj przedstawiam miejsce po restauracji „Kuchnia Wandy”, które zyskało całkiem nowych właścicieli, a jest to „Bistro Polka”, która zaprasza w swoje progi zwracając uwagę oryginalnym logiem z baletnicą.
Po zamknięciu „Kuchni Wandy” doczekaliśmy się w tym miejscu nowej restauracji. Oprócz tego, że zmienił się właściciel i nazwa, na pierwszy rzut oka nie widać większych zmian. Wystrój pozostał taki sam (urządzone ze smakiem nowoczesne wnętrze) z tą różnicą, że moją uwagę zwrócił zdobiący ścianę namalowany uroczy obraz baletnicy z logo.
Nadal można kupić wypiekane na miejscu pieczywo, a serwowana kuchnia jest w takich samych klimatach – inaczej być nie może ponieważ wychodzi spod ręki tego samego Szefa Kuchni, czyli Marcina Dolackiego, który serwuje gościom dania kuchni polskiej w autorskim nowoczesnym wydaniu.
Jak już wyżej wspominałam, w restauracji można kupić wypiekane na miejscu pieczywo – uwielbiam taką opcję – zawsze z chęcią korzystam. Nie mogę oprzeć się widokowi i zapachowi chlebów prezentujących się na ladzie. Sami zobaczcie, aż się proszą o zabranie ich do domu 🙂
A co znajdziemy w zwięzłym i konkretnym menu?
Oczywiście śniadania a w nich maślaną jajecznicę, jajka po benedyktyńsku, twarożek wędzony z jajkiem sadzonym , kanapka z łopatką ze świni złotnickiej, ryż na mleku z owocami sezonowymi oraz śniadanie „polka”
Tutaj ważny news: do końca czerwca od poniedziałku do środy w godzinach 8.00-12.30 śniadania będą wydawane w ofercie 1+1, a więc jeżeli przyjdziecie we dwoje i zamówicie dowolne śniadanie płacąc za jedno – drugie otrzymacie gratis!
Z zup są: żurek na własnym zakwasie, chłodnik z zielonego ogórka i krem szczawiowy.
Przystawki to: tatar wołowy – mój wybór, tatar z buraka oraz pyra z gzikiem.
Dania główne kuszą filetem z kurczaka kukurydzianego, schabem wieprzowym z kostką, polędwicą z dorsza, pierogami z łopatką ze świni złotnickiej, sałatką z czarnej soczewicy jak i udkiem z gęsi.
Jest także menu dla dzieci w którym maluchy spróbują pomidorowej, kurczaka w panierce czy kotlecików rybnych.
A z deserów są do wyboru 4 monoporcje dostarczane z pracowni cukierniczej „Doux Studio” Marcina Słomiaka, którego kunszt miałam okazję poznać wcześniej degustując zawartość słodkiego kartonika bezpośrednio z Jego rąk 🙂
Ja niestety już nie miałam miejsca na deser, ale polecam z całego serca spróbować tych wyśmienicie dopracowanych na maxa monoporcji. Aktualnie są do wyboru: snickers, sernik, chałwa, jogurt grecki. Nazwy brzmią skromnie, ale co w sobie skrywają – to istna słodka rozkosz. Sami zobaczcie jak zachęcająco prezentują się w witrynie 🙂
Jest oczywiście także wkładka sezonowa, a że mamy sezon na szparagi, to właśnie one w niej królują: krem z białych szparagów, zielone szparagi z jajkiem poche i antrykot wołowy, który został moim wyborem.
Codziennie w godzinach od 13:00 do 16:00 jest wydawany lunch.
Po wejściu do restauracji i zamianie paru zdań z miłą obsługą, zamówiłam kompot z owoców i dumałam nad wyborem pozycji z menu.
Ciężko się było zdecydować, bo miałam ochotą na większość opcji, no ale zważając na moje możliwości na ten czas, ostatecznie wybrałam dwie pozycje.
Na rozgrzanie kubków smakowych dostałam amuse bouche, którym była szarpana wieprzowina z musem cebulowym na chipsie z pieczywa.
Po chwili wjechało czekadełko, czyli pieczywo z własnej pracowni z masłem, które idealnie wpasowało się pod tatar…
Przystawka:
„Tatar Wołowy – siekana wołowina • pikle • suszone żółtko • majonez z pora • pieczywo czosnkowe”
Na początku plus za tatar z suszonym żółtkiem – dla mnie to najlepsza opcja. Mięso i przyprawienie perfekcyjne, nic mu nie brakowało, były pikle, był majonez porowy i lekki zadzior w postaci akcentu musztardy francuskiej. Zastanawiałam się tylko gdzie to pieczywo czosnkowe, ale mając chleb z czekadełka – nim zagryzałam.
Danie drugie z wkładki sezonowej – szparagowej:
„Antrykot Wołowy – antrykot wołowy • zielone szparagi • rukola • pomidor • ser emilgrana • sos truflowy”
Oj tak! Ten wybór z menu sezonowego był bardzo trafny i tego było mi trzeba. Idealnie jędrne szparagi, soczyste mięso z sosem o lekko truflowym smaczku i górką ostrawej rukoli z winegretem, a całość dookoła potraktowana dekoracyjnie akcentem oliwy porowej. Lekko – zielono i zarazem mięsnie – konkretnie.
Na koniec otrzymałam petit four – pralinkę z mlecznej czekolady w wiórkach kokosowych z musem z rokitnika. Słodka mała rozkosz.
Uwielbiam nowoczesny twist wkręcony w polską kuchnię. A taki tutaj odnajdziemy z totalnym odczuciem, że w kuchni gotują ludzie z pasją. Z Bistro Polka wyszłam z przekonaniem, że do tego miejsca na pewno będę wracać.