Jakiś czas temu, ku mej uciesze pojawiło się nowe gastronomiczne miejsce. Jest to Restauracja „Ratajska” na Ratajach, która znajduje się na os. Czecha. Założyli ją dwaj szefowie kuchni: Kajetan Buszewicz i Tomasz Ochmanowicz.
Dla mnie ten fyrtel to pustynia gastronomiczna. Jest jakby od tej strony od paru lat jedna restauracja, ale za każdym razem jak byłam – coś nie grało… A wracałam, by dać szansę… ale no nie….
Więc do tej pory w tej części Poznania, by dobrze zjeść, prawie wcale nie było wyboru dokąd się wybrać.
Restauracja Ratajska – moim wybawieniem na pobliskim fyrtlu.
Jak już wspomniałam, Restauracja jest położona na osiedlu Czecha (wcześniej tutaj znajdowała się „Szybka Pizza”), posiada ogródek i miejsca parkingowe. Więc dla mnie jako zmotoryzowanej, to dodatkowy plus. Dla posiadających dzieci, dobra wiadomość, że w planach jest także placyk zabaw.
Zbliżając się do budynku, oprócz logo, w oczy rzuca się dodająca klimatu grafika Banksy’ego, namalowana na jednej z zewnętrznych ścian, są i zawieszone wewnątrz dzieła przedstawiające znanych szefów kuchni. Za tym wszystkim stoi utalentowany artysta i zarazem kelner Sebastian 😊
W menu oprócz autorskich dań jest pizza oraz lody naturalne. Szefowie układając kartę, za każdym mają zamiar sugerować się dostępnością świeżych i sezonowych produktów, co oznacza odpowiednio częste zmiany.
A więc, poniżej przedstawiam dania, którymi miałam przyjemność się posilić.
Gdy tylko usłyszałam jaka w tym dniu jest zupa sezonowa, bez wahania zamówiłam. A był to krem z młodych pieczonych pyrów z aromatem trufli, dodatkiem czarnego czosnku, zwieńczony chrustem z boczku i kabanosa. Zawsze kremy z ziemniaka, które miałam okazję jeść były jasne, aksamitne i łagodne w smaku. Ten tutaj pozytywnie mnie zaskoczył swoją nieoczywistością i „charakternymi” dodatkami 😉
Nierzadko spotykana w poznańskich restauracjach w menu pyra z gzikiem, tutaj jako pozycja „Ratajska pyra z gzikiem z rzodkiewką, kwaśną śmietaną i szczypiorem” wcale taka przewidywalna nie była… To, co zobaczyłam na talerzu, nie było już takie oczywiste 😊
Z daleka jak kelner (pozdrawiam Sebastiana 😉 ) niósł to danie, myślałam, że za chwilę zjem lody z pyry, haha… A okazało się, że tak wyglądała kula z masła kakaowego wypełniona gzikiem! Pyry zaś leżały obok w formie gniecionej – walec w panierce. Nie spodziewałam się tego dania w tak nowoczesnym wydaniu. Było oryginalnie, zaskakująco i smacznie. Jak lubię.
Oprócz dwóch wymienionych wyżej pozycji, spróbowałam:
„Podwędzanego tatara wołowego z emulsją z żółtka, piklowaną kurką, ogórkiem małosolnym, cebulą i oliwą lubczykową zaserwowanego z pieczywem własnego wypieku”
Nic mu nie brakowało, a tylko i nawet wyróżniało – wspaniały aromat podwędzonego mięsa. Wielbiciele tej mięsnej przystawki będą zadowoleni 😊 a zwłaszcza tacy, jak ja, którzy nie koniecznie są za całym surowym żółtkiem wbitym na mięso do wymerdania 😉
Drugie, równie bardzo smaczne danie to „Polik wołowy z młodymi ziemniakami, szparagami, młodą marchwią i sosem demi glace”
Policzki czy to wołowe czy wieprzowe, zawsze znajdą u mnie uwielbienie. Nie wiem, jak można nie lubić tak bardzo delikatnego mięska? (nie jestem za zdrobnieniami składników, ale tutaj aż się prosi 😉 ) Jak dobrze, że już dosyć często można spotkać tą część głowizny w menu, której niektórzy jeszcze nie mają odwagi spróbować. To istny rarytas! Najdelakitniejciuśkie mięśko 😛
Restauracja Ratajska ma w swoim menu także różnego rodzaju pizze do których ciasto jest wyrabiane na prawdziwej włoskiej mące. Daje się w ustach poznać jakość odpowiednio długo odpoczywającego ciasta, sosu z włoskich pomidorów pelati i wysokiej klasy mozzarelli. Pizza z taką bazą wygrywa w porównaniu do tej, którą oferują okoliczne osiedlowe pizzerie… Dlatego już nie raz skorzystałam z możliwości dostawy. Jakość ciasta nawet po odgrzaniu w piekarniku jest imponująca.
Na wynos próbowałam już parę różnych, a na a miejscu zamówiłam tą:
„Tartufo bianca – sos śmietanowo truflowy, ser mozzarella, boczek wędzony, cebula, pieczarki”
Co mi zaimponowało, i do tej pory nie spotkałam się bynajmniej w polskich pizzeriach – dodatkiem był kawałek parmezanu do samodzielnego starcia na małej tarce. No brawo za pomysł.
Lemoniada to podstawa w letnim menu, dlatego wszystkie dania popijałam orzeźwiającą „lemoniadą Ratajską” w karafce.
Bardzo serdecznie polecam! Ja będę z chęcią wracać, ponieważ bywam w okolicy tego fyrtla dosyć często i czasami po prostu nie mając za dużo czasu, restauracja Ratajska jest idealną miejscówką, by pysznie zjeść nie chcąc wbijać się w zakorkowane miasto.
Albo chociażby jest to mega alternatywa, by podjechać po zakupach na Franowie, w Ikei czy M1 na posił, zamiast pałaszować miernej jakości fast-foody… No, ale jak kto woli 🙂