W ostatnim czasie w restauracji Papavero pojawiło się letnie sezonowe menu. Jest ono wyjątkowe nie tylko z powodu pysznych pozycji, ale i dlatego, że dania są autorstwa Pawła Piechniak-Buczkowskiego, od niedawna nowego Szefa Kuchni, którego kulinarny kunszt mogliśmy wcześniej poznać m.in. w restauracji Papierówka.
Letnie sezonowe menu zawiera 4 pozycje. Można by powiedzieć, że jest to taka powitalna wkładka-mini-zajawka 😉 nowego Szefa Kuchni, delikatnie pokazująca w jakich klimatach gotuje. Na więcej autorskich pozycji będziemy musieli poczekać do września, kiedy to już menu główne będzie kusiło Jego wyjątkowymi daniami.
Pawła kuchnia nie jest mi obca, bowiem jako wielbicielka mogę śmiało zaznaczyć, że „trochę” już jej przejadłam 😉 Więc, jak się łatwo domyślić, to nie są dania z serii „przyjść – zjeść, wyjść i zapomnieć”. Nie może być inaczej, kiedy w każdym można odnaleźć „to coś”, że chce się wracać i smakować więcej. Kompozycja składników, forma podania, oraz wykończenie poprzez doskonałe sosy. Wszystko jest dopracowane tak, jak powinno. Pawła talerze to profesjonalizm, zaangażowanie, wyczucie smaku i estetyki.
A co oferuje letnia wkładka „LATO W PAPAVERO”? Poniżej kolejno przedstawiam wszystkie dania.
Lecz na wstępie nie pominę oczywiście wzmianki o nieodzownym, miłym i lubianym akcencie, którym jest zawsze to „małe coś” na przegryzienie, zanim na stół wjedzie pierwsze danie, czyli w tym przypadku:
Czekadełko
a w Papavero są to ciepłe bułeczki „panini” i tapenada z czarnych oliwek.
Menu składa się z czterech pozycji.
„Chłodnik pomidorowy z domowej roboty ricottą, konfiturą z pomidorów i olejem porowym”
Podanie tego chłodnika w formie consomme to bardzo oryginalny pomysł. Zwykle trafiam na pomidorową pulpę, a tutaj mamy klarowny wywar, który został urozmaicony konfiturą z pomidorów, odrobiną domowej rocotty, ćwiartkami żółtych i czerwonych pomidorków koktajlowych oraz oczkami oleju porowego. Po wymieszaniu, tej ferii lekko słodko- kwaskowatych smaków w dodających energii kolorach, nabierając łyżka po łyżce miałam wrażenie, że jem „uśmiech w płynie” 😉
„Sałata Cezar z kukurydzianym kurczakiem, dressingiem anchois, bekonem i grzankami”
Cezar to jedna z najpopularniejszych sałatek. Niestety w niektórych miejscach można się nią rozczarować, bowiem jest totalnie przekłamana poprzez nadmierną ilość różnych dodatków, które sprawiają, że powstaje z niej niezły misz-masz. Wersja Szefa Pawła jest tą jak dla mnie NAJbardziej OK. Baza to chrupiące liście sałaty rzymskiej obtoczone w PRZEwyśmienitym sosie cezar (oczywiście z anchois, mmm… sos jest w idealnych proporcjach). Całość zwieńczona jest kawałkami słonego, wysmażonego chrupkiego bekonu, grzankami i jędrnymi płatkami parmezanu. Dopełnieniem jest oczywiście nie byle jaki, bo kukurydziany kurczak, który tutaj leży w kawałku z kostką ze złocistą skórką. Po rozkrojeniu, pierś zachwyca swoją soczystością, że wcina się z wielką przyjemnością 😉 Czy może być lepiej? – Nie sądzę 😉
„Domowe kopytka z zielonymi warzywami, jajkiem poche, sosem na serwatce i crumble z chleba”
Podsmażone ładnie uformowane kopytka – w okrągłe walce na trzy albo i nawet cztery palce 😉 podlane lekkim sosem na serwatce, pośród których znajduje się jajko poche. Do tego zielone idealnie sparzone 😉 warzywa: bób, groszek, brokuł i kalafior romanesco sypnięte chrupkim crumble z chleba oraz szczypiorkiem. Jest zielono, złocisto, estetycznie, fantastycznie.
„Polędwica z dorsza z kawiorem z Zielenicy, confitowanym młodym ziemniakiem, kalarepą i świeżym chrzanem”
O tak, jak dorsz to tylko polędwica, czyli dla mnie najlepsza jego część… gruby i mięsisty kawałek delikatnego mięsa. A jak najlepsza część dorsza, to i godny jej sos. Sos, który mnie ujął, a konkretnie tym że był z kawiorem – z Zielenicy Jest to sos w klimatach norweskiego sosu Sandefjord na który dodatkowo składa się z sok z cytryny, tłusta śmietanka, masło i szczypiorek. Na talerzu jest także puree z karalepy, confitowany młody ziemniak obficie posypany koperkiem, kalarepa i jej liście ze świeżo startym chrzanem. Sos, sos, sos – mogę tak bez końca 😉
Tak więc, jak na razie możemy cieszyć się czterema pozycjami… spod rąk Pawła Piechniak-Buczkowskiego… a we wrześniu będzie więcej się działo w menu głównym.
I mimo, że powyższe dania są warte spróbowania i pysznego doznania, mogę się podpisać wszystkimi kończynami 😉 , że przyszły miesiąc w Papavero dostarczy naszym podniebieniom jeszcze więcej wyjątkowych rozkoszy.
Także polecam udać się w okolice Placu Wolności po pyszności, a konkretnie na 3 Maja 46