Dzisiaj wracam wspomnieniami do mojej wizyty w Bottiglieria 1881. Pierwszej krakowskiej restauracji, która otrzymała w czerwcu br. gwiazdkę Michelin. Jest to trzecia restauracja w Polsce której przyznano to prestiżowe wyróżnienie.
Pierwsza restauracja z gwiazdką Michelin w Krakowie.
Bottiglieria 1881 mieści się w kamienicy na Kazimierzu. Lokal serwuje nowoczesną polską kuchnię w stylu fine dining oraz posiada imponujący wybór win, albowiem na samym początku był winiarnią.
Gdy tylko przekroczyłam próg restauracji, od razu niesamowite wrażenie zrobiły na mnie detale wykonane z kutej stali, jak np. winorośl czy nogi od stołów z pięknymi drewnianymi blatami. Co jeszcze przykuło moją uwagę, to muzyka. Nie poważna, nie usypiająca, nudna…, a dosyć wyluzowana, jak na takie miejsce np. („La Bamba”:) ) Idąc w tym klimacie, również obsługa była swobodna, bez sztywności, ale oczywiście z zachowaną profesjonalnością.
Na początek manager Kajetan Zalewski, który jest także sommelierem zaproponował mi lampkę szampana Laurent Lequart. Z miłą chęcią wypiłam na „dzień dobry” bąbelki celebrując ten szczególny dzień, ciesząc się chwilą w niedawno uznanej, gwiazdkowej restauracji w Polsce.
Wyrafinowany minimalizm na talerzach.
Dania w Bottiglieria 1881 zawierają kilka składników, co pozwala całkowicie podkreślić wartość produktu tworząc idealną kompozycję. Do tego dochodzi efektowna, ciesząca oko prezentacja. Gra kolorów czy tekstury także nie są tutaj przypadkowe. To wszystko przekłada się na jedną spójną całość, by gość mógł w pełni ukoić zmysły tymi małymi dziełami sztuki.
Za ich przygotowanie odpowiada trzech kreatywnych szefów kuchni – Przemysław Klima (head chef , jak i również współwłaściciel), Paweł Kras oraz Jakub Kojder. Serwują menu sezonowe bazujące głównie na produktach regionalnych.
Niesamowite jest to, że te wszystkie wykwintne „talerze” wychodzą z niezwykłej, bo najmniejszej kuchni, jaką miałam okazję widzieć. Są tam tylko dwa (elektryczne) palniki, mini grill (Green Egg), oraz piec. Totalne chapeau bas Panowie!
AMUSE BOUCHE
Jako amuse bouche podana została mini tartaletka z wędzonym węgorzem pod majonezem ziołowym oraz efektownie podany na kostkach lodu pomidor na łyżeczce z akcentem róży i maliny.
Te małe „skarby” idealnie pobudziły moje kubki smakowe do dalszej uczty.
Nie zabrakło też i pieczywa. Tutaj w towarzystwie masła oraz smalcu z mangalicy z orzechami.
Chleb wypiekany na miejscu był PRZEidealny! Ciepły, pachnący, z chrupiącą skórką. Niesamowicie mnie uraczył.
Po takim wstępie, nie mogłam się doczekać kolejnych pozycji, które składały się na 7-daniowe menu degustacyjne.
PRZYSTAWKI
wołowina/ser kozi/chrzan
Pod trzema wyżej wymienionymi składnikami skrywał się tatar wołowy. Delikatne mięso podbijał majonez musztardowy, wraz z ziołami na których ułożony został niczym opłatek 😉 biały blacik z chrzanu i sera koziego.
Bardzo spodobał mi się talerz B1881
Skromnie, a smacznie 😉
(po kliknięciu – zdjęcia się powiększą)
poziomka/werbena/ogórek
Jakże byłam zaskoczona, kiedy ze szklanego czajniczka do parzenia herbaty kelner zaczął lać consommé z pomidorów na wcześniej znajdujące się na talerzu świeże poziomki, kulki z kompresowanego ogórka i arbuza. Sprawiało to wrażenie, że jest podane na ciepło…, „hm…. a za oknem gorrrące lato w pełni” – pomyślałam 😉 To tylko taka zmyłka 😉 Ten lekko pikantny, esencjonalny i krystaliczny wywar z pomidorów był jak najbardziej zimny i wspaniałomyślnie wykończony oliwą z dodatkiem liści werbeny.
Aż chciało się wskoczyć do talerza 🙂
groszek/grasica/czarny czosnek
Tłem do grasicy w fermentowanym lekko słodkawym czarnym czosnku były zielone warzywa – groszek, bób, fasolka szparagowa. Dla kwasowości i podbicia smaku gdzieniegdzie pojawiała się czerwona porzeczka. Na to wszystko delikatnie swój aromat uwolnił czosnek niedźwiedzi. Całość przyozdobiły kolorowe płatki jadalnych kwiatów.
Lato na talerzu. 🙂
DANIA GŁÓWNE
grzyby/mleko/morela
Kurki w moreli wraz z marynowanymi rydzami przyprószone kruszonką z panko i orzechów laskowych z odrobiną posypki z suszonej kaczki w stylu katsuobushi. Druga połowa dania, to fundee z delikatnego mlecznego sera Comte z orzechową nutką.
Ależ to była nieziemsko pyszna kombinacja!
INTERMEZZO
Zwykle spotykam się z przerywnikiem na oczyszczenie kubków smakowych w postaci sorbetu. Tutaj dla odmiany została podana kombucha na bazie zielonej herbaty z dodatkiem soku z kwiatów czarnego bzu, czyli hyćki. To najpyszniejsza fermentowana herbata jaką piłam. A nie przepadam zbytnio…
turbot/kalafior/kalarepa
Turbot sous vide, a na nim płatki marynowanej kalarepy, ikra z jesiotra. Całość dopełniona sosem velouté na bazie kalafiora i migdałów.
Lekko marynowana kalarepa odegrała ważną rolę, subtelnie przełamując delikatność dania.
kaczka/seler/kawa
Delikatnie podwędzona pierś z kaczki, czereśnie marynowane w kawie, sos demi glace. Pod liściem szpinaku skrywało się puree z selera oraz kapary z czosnku niedźwiedziego.
Czereśnie marynowane w kawie w tym daniu rozwaliły system! Nie mam pytań! Brak mi słów.
To danie zapamiętam na bardzo długo. Mistrz!
DESERY
kwaśna śmietana/szczaw/modrzew
Lody z kwaśnej śmietany, słodki sos z toffi ze zredukowanym sokiem z młodego buraka, kwaskowata granita ze szczawiu i dodający leśnego smaczku olej z modrzewia, chabry do ozdoby.
Ten deser był totalną bajką, kolorową ferią smaków!
beza/rozmaryn/rabarbar
Klasyczna beza z musem z dodatkiem rozmarynu i konfitury z rabarbaru.
Aromat rozmarynu, wraz z kwaśnym rabarbarem sprawił, że był to mój najlepszy bezowy deser jaki jadłam.
Taki nieoczywisty.
Muszę wspomnieć, że został podany na wyjątkowym jak na restaurację głębokim talerzu. Z legendarnego serwisu obiadowego IWONA produkowanym w Chodzieży, który zadziałał na mnie sentymentalnie. Śmiem twierdzić, że chyba w co drugim babcinym domu takowy stoi w kredensie 😊 Kiedyś to był prawdopodobnie jedyny dostępny z tych eleganckich – tylko taki można było kupić… i to jeszcze na pewno spod lady 😉
PETIT FOUR
Każde menu degustacyjne kończy się małym słodkim akcentem. Bottiglieria 1881 zakończyła moją ucztę dwom rodzajami pralinek.
Kwaskowatą truskawką z jogurtem, oraz obsypaną brokatem o smaku brownie z toffi.
Jeżeli należycie do miłośników wykwintnego, niebanalnego jedzenia, które powoduje intensywne wydzielanie hormonów szczęścia, a jeszcze się zastanawiacie, czy zrobić rezerwację i wybrać się do Krakowa. To nie traćcie czasu i łapcie za telefony.
link do strony BOTTI1881
Poniżej parę dodatkowych zdjęć.