W maju dotarłam do Nakła n. Notecią, gdzie od kwietnia swoją działalność zaczęła Gorzelnia Hotel & Restauracja. Ten pięknie odrestaurowany i urządzony obiekt był moim celem z powodu znajdującej się tam restauracji w której Szefem Kuchni został Maciej Matecki.
Znając kunszt Macieja, bardzo wyczekiwałam tego momentu, lecz wybrałam się tam dopiero na początku maja, ponieważ chciałam jeszcze poczekać na wprowadzenie wiosennej wkładki.
Zanim przedstawię dania które jadłam, chciałam zaznaczyć, że ten wpis jest wyjątkowy, ale to może wyjaśnię na samym końcu.
Po dojechaniu na miejsce przywitałam się z Szefem Maciejem, który mi przedstawił jakie kolejno zaserwuje dania, pokrótce o nich opowiadając.
Zamówiłam sok, a po chwili przyniesiono mi „czekadełko” którym były wypiekane na miejscu maślane bułeczki oraz palone masło.
Teraz już tylko pozostało czekać na pierwszy talerz by oddać się rozkoszy podniebienia autorskich dań Szefa Kuchni.
Dania które mi zaserwowano, to:
Z menu głównego:
Przystawka
„śledź/cebula/jabłko/koperek/szczypiorek/por”
Uwielbiam śledzie w każdej postaci, dlatego nie mogłam się doczekać tej oto przystawki na którą składał się: bałtycki śledź z zalewy octowej podany z cienkimi plasterkami surowego jabłka na kruszonce z cebuli i palonego pora. Spodobał mi się pomysł na wykorzystanie słodko-kwaśnej zalewy by zrobić z niej żel. Całość wykańczały cebulowe chipsy oprószone pudrem z cebuli. Bardzo elegancko i nowocześnie podany śledź o którym długo będę pamiętać. Klasa!
Zupa
„barszcz czerwony/kaczka/malina/burak/kozi ser”
Podkładem do barszczu było lekko pikantne rillettes z kaczki na którym znajdował się delikatny kozi ser, a wszystko to przykryły plasterki piklowanego buraka posypanego pestkami malin – mega oryginalnie. Aby dopełnić całości wystarczyło już tylko zalać intensywnym i klarownym barszczem na wędzące, by po chwili móc raczyć się nim łyżka po łyżce. Unoszący się aromat i idealne zgranie się rozdrobnionego mięsa z chmurką sera wzniosło moje kubki na szczyty wspaniałości.
Danie główne
„łosoś/puree z cebuli/makaron/por/sos porowy”
Łosoś był perfekcyjny, soczysty z chrupiącą skórką, ale największe wrażenie zrobił na mnie TAK oto podany barwiony sepią makaron lasagne (oczywiście własnej roboty) polany sosem porowym. Dodatkami był konfitowany por oraz puree z cebuli. Jadłam i byłam w niebie. Takich dań się nie zapomina.
Wkładka wiosenna:
Przystawka
„szparagi zielone gotowane/białe szparagi/żółtko/słonina”
Sezon szparagowy w pełni więc i one się pojawiły. Tutaj w trzech odsłonach – zielone gotowane w maśle, białe piklowane w occie ryżowym oraz także białe surowe wstążki. Do nich dołączyło plastyczne żółtko gotowane w 65°C, puder z czosnku niedźwiedziego, cheddar ze śmietaną na zimno oraz przewspaniały dodatek w postaci plastrów lekko zasalanej słoniny. Ale to nie wszystko, bowiem całość podlało consomme z młodej pieczonej kapusty. Czyż to nie wspaniałe zestawienie? Oj tak. To była petarda.
Zupa
„chłodnik/jajko/czosnek niedźwiedzi/młody burak”
Na samym początku rozbroiły mnie kolory, a potem to już totalnie wpadłam w trans smacznej rozkoszy. A sprawcą był ten oto chłodnik z botwinki… z jajkiem poche, młodym glazurowanym burakiem, odrobiną oliwy z czosnku niedźwiedziego oraz totalnie wyśmienitymi lodami z czosnku niedźwiedziego. Dodatkowo pod pasterkami piklowanego buraka, na jajku znajdowały się piklowane kwiaty czosnku. Kropkę nad „i” postawił szczypiorek. Moje smaki, moje kolory! Ależ to było! Tym chłodnikiem odpłynęłam w różową bajkę…
Deser
„tarta/rabarbar z syropem z bzu/lawenda/beza z burakiem”
No i przyszedł czas na deser, czyli tartaletkę wypełnioną rabarbarem z dodatkiem syropu z bzu, przykrytą bezą zabarwioną burakiem i wyjątkową lawendową panna cottą. Całość zjadłam z zachwytem. To było wyborne zwieńczenie całej uczty.
Dlaczego ten wpis jest wyjątkowy?
Dlatego ten wpis jest wyjątkowy, ponieważ w momencie, kiedy go piszę owych dań w Gorzelni spod ręki Macieja już tam się nie zje… ale nie mogłam się z Wami nie podzielić i pokazać jakimi daniami mogłam się rozkoszować.
No niestety… z końcem maja Maciej zakończył tam współpracę. Wielka szkoda, ale w „gastroświecie” tak bywa… że kucharze często-gęsto rotują… Nie ma miesiąca abym nie słyszała o zmianach…
Mam nadzieję i życzę Maciejowi tego, aby znalazł się w miejscu w którym będzie mógł się realizować w 100%
To bardzo ważne by dla tak utalentowanego kucharza pełnego pasji znalazła się możliwość spełniania i realizowania swoich pomysłów. Rozmawiając z wieloma kucharzami często słyszę, że nie ma nic w tym zawodzie piękniejszego niż to, by poprzez swoje talerze dostarczać świadomym gościom wielu kulinarnych emocji.
Ja po to właśnie do Gorzelni pojechałam i tego doświadczyłam. Uwielbiam jak dania mnie zaskakują, nie są banalne, a tutaj właśnie w każdym z nich był element który mnie zachwycił… Wszystko zagrało – prezentacja, tekstury, uzupełniające się wyciągnięte na maxa smaki…
Ale nie mogło być inaczej, bowiem Maciej jest w pełni zaangażowany w swoją pracę. To mega ambitny, zdolny i kreatywny młody kucharz dla którego gdziekolwiek znajdzie swoje miejsce, ja bez wahania przyjadę.
A tymczasem mogę tylko jeszcze raz Mu podziękować za to, że miałam okazję zjeść Jego dania.
Poniżej parę zdjęć wnętrza Gorzelnia Hotel & Restauracja Całość robi niesamowite wrażenie. Miałam przyjemność zostać oprowadzona przez samego właściciela po obiekcie i zobaczenia jeszcze wtedy nie udostępnionej części hotelowej.