W zeszły weekend miałam okazję uczestniczyć w oficjalnym otwarciu?restauracji La Baya, która swoje progi dla gości udostępniła krótko przed świętami?
(Byłam tam wtedy jako jedna z pierwszych??♀️odwiedzających, ponieważ nie mogłam już się doczekać, by zasmakować dań przygotowanych przez kucharzy??pochodzących Ameryki Łacińskiej, bowiem właśnie taka ekipa rządzi na kuchni ?)

Owego wieczoru sala była wypełniona gośćmi, a latynoamerykańska ????muzyka umilała konwersację i degustację ? Przez cały czas serwowano nam koktajle??, a w rogu sali ustawiono stoły z takimi smakołykami jak: patacones (placuszki z bananów?), tacos?, do tego salsy, sosy, frytki?z manioku, gulasz wołowy? z warzywami?, gotowany maniok i biała fasola w sosie.
Punktem kulminacyjnym?wieczoru był „ceviche show”?kiedy to Szef Kuchni Pedro Salazar wraz z Miguel Silva Luis Alfredo Roldán-AponteiGuillermo Velez na oczach gości przygotowywali trzy rodzaje ceviche.

1️⃣najpierw z tuńczyka?????
„ceviche nikkei”- tuńczyk / papryka habanero / czerwona cebula / limonka /sos sojowy / dashi / algi morskie / kukurydza cancha

2️⃣potem z dorsza??☘️????
„ceviche de pescado” – polędwica z dorsza / papryczka habanero / czerwona cebula /
kolendra / limonka / kukurydza cancha / bataty / algi morskie

3️⃣a na końcu z pieczarek, opcja Wege ??☘️????
„ceviche de champinones” – sezonowe warzywa / pieczarki / kolendra / papryczka habanero /
limonka / leche de tigre wegetariańskie / kukurydza cancha / bataty

To było interesujące widowisko, mogliśmy się dowiedzieć krok po kroku, jakie i ile składników składa się na to, by ceviche było idealne?
Goście byli zachwyceni wszystkimi trzema ?Ja uwielbiam ceviche?, wiem że niebawem będzie jeszcze jeden rodzaj, ale to zostawię na razie w tajemnicy?Będzie sztos ?
Aktualnie wprowadzane są do karty?nowe dania, także nie omieszkam w najbliższym czasie tam zajrzeć i odkryć parę nowych smaków?
Bardzo dziękuję za zaproszenie?, miło mi, że mogłam być w tak ważnym dniu dla restauracji. Zapisuję go w pamięci w szufladce „happy mood&food” ??
pracowałem kiedyś z Pedro – szefem kuchni. Podejście do gotowania jak i do współpracowników karygodne. Teksty typu nie solimy warzyw bo w Peru się nie soli – standard. Ciekawe czy do teraz zrozumiał że jest w Polsce i nikogo to nie interesuje. Tamta restauracja upadła pod jego rządami mimo, że miała chyba najlepszą lokalizację w całym Poznaniu (centrum płyty starego rynku) plus regularne wesela. Trzeba być specjalnie uzdolnionym żeby zarżnąć taką gęś znoszącą złote jajka. Właścicielom sugerowałbym ostrożność bo Pedro lubi wejść na głowę – najchętniej by za dużo nie pracował.
wszedłem w menu… ceny mają raczej zaporowe. Antrykot z kością 115zł – wow. Wybiorę się i tak żeby sprawdzić skills’y kucharza